Opinia nr 61690
W dniu 17.04.2014r. Zostało zrealizowane zamówienie z planowanym terminem na 31.03.2014r. Co ciekawe nie była to cała kuchnia jedynie dwie szafki: pod piekarnik i pod zmywarkę + blat (sami przyznacie że dwa tygodnie spóźnienia z dwiema półkami to trochę dużo.
Jak już pisałem wcześniej w dniu terminu usłyszałem, że meble będą „jutro pojutrze”. A więc szybko zaopatrzyłem się w konieczny do zamontowania sprzęt, przywiozłem do zmywarkę piekarnik, ale skoro pojawią się „jutro pojutrze” to trzeba być gotowym. Dom zawalony dzwonie „pojutrze” niestety nie dojechały, ale na pewno będą jutro… cóż, zamieniłem się zmianą, żeby być w domu, lecz po raz kolejny meble nie docierają. W piątek mają być godzina 15.30, więc znów trzeba się wyrwać wcześniej 16 .00 gościa nie ma. Dzwonię zdenerwowany do salonu, gdzie właścicielka informuje, że „on jest na montażu i przedłużyło mu się, nie dzwonił do pana?”, niestety nikt nie dzwonił a po moim telefonie łaskawie napisał smsa , że szanowny Pan ma opóźnienia i pojawi się po 18. Myślę byle przyjechał: stare meble już powynoszone, zlew rozmontowany, a dziś piątek. Niestety po 18 sz.p. nie odbierał już nawet telefonów, uraczył mnie jedynie SMS, iż „zadzwoni jutro”. Jak już pewnie się domyślacie zadzwonił, ale że pojawi się dopiero w poniedziałek! Bez przepraszam, bez bardzo mi przykro, a tu weekend bez kuchni.
W poniedziałek przyszło do montażu: meble wykonane dość solidnie, jednak sporo bałaganu przy wycinaniu dziur. Gość na montaż przyjechał sam, niestety z roboty zwolnić się już nie mogłem, nie wiem czy gdyby nie pomoc teścia gość byłby sam w stanie wnieść ponad dwu metrowy blat do mieszkania na piętrze. Zlew montowałem sam! Piekarnik i płytę montowałem sam! Szumnie nazwany „montaż” ograniczył się do wycięcia dziur, spasowaniu nóżek do poziomu, przykręceniu blatu i montażu zmywarki”. Gaz rozumiem, piekarnik no ok (przed piekarnikiem trzeb było zamontować gaz więc zrozumiałe), ale zlew? Być może to standard, choć wątpię
Jednak nie to koniec naszej współpracy ponieważ „przysłali mu zły front do zmywarki”, co za tym idzie kolejne 10dni oczekiwania, kolejne telefony. Ustalane terminy nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości. Firma „Margo” nie raczyła poinformować, że front, czy meble nie dotarły, może dlatego, że sami nie wiedzą kiedy faktycznie dotrą bo jak tłumaczyła sprzedawczyni „oni są zależni od dostawców”. Nie wiem czy dostawcy robili z nich idiotów, czy oni ze mnie, jedno wiem podejście tragiczne!
Podejście do klienta jak ze słusznie minionych czasów. Przepływ informacji między dwoma pracującymi tam ludźmi tragiczne: kobieta na sklepie nic nie wie, nie wie jak się umawia jej pracownik, nie wie kiedy dotrą meble, nie wie czy klient (panie T. klient – przez krótkie i) zamawiał montaż czy nie, ale zawsze chętnie zadzwoni i oddzwoni do was,
Jack Canfield napisał kiedyś: „Człowiek ma w życiu albo wymówki, albo wyniki”, od firmy Margo możecie oczekiwać raczej wymówek.
W dniu planowanego terminu (cóż za bezpieczna nazwa) słyszałem, że meble dojdą jutro... powynosiłem wszystko, odłączyłem wodę, piekarnik, no i... "nie dojechały"... Dzwonie nazajutrz słyszę: "po jutrze", przychodzi czas okazuje się, że znów "nie dojechały, jutro będą". Po raz kolejny wykonuje telefon, lecz mebli w dalszym ciągu nie ma! Spodziewałem się, że meble nie będą wykonane w terminie (tak to zwykle z fachowcami jest), ale robienie CODZIENNIE w balona zupełnie mnie zaskoczyło. Wyobrażasz sobie tydzień bez kuchni tylko dlatego, że gość Cię okłamał? MASAKRA
Dodane przez: dodi