informacja medyczna | informacja medyczna | informacja motoryzacyjna | informacja budowlana | praca | sprzedam | sprzedam
zarejestruj się |
zaloguj się
medyczne: informacja medyczna lekarz stomatolog weterynarz ogłoszenia zwierzęta klinika badanie sanatorium lekarze zdrowie lekarz
prawnicze: prawnik prawnicy komisariat ochroniarze sąd rejonowy sąd okręgowy sąd apelacyjny urząd miejski komornicy odsetki ustawowe odsetki podatkowe
budowlane: informacja budowlana ranking fachowców fachowiec działki budowlane dom bud usługi
motoryzacyjne: informacja motoryzacyjna ranking mechaników pomoc drogowa holowanie
ogłoszeniowe: sprzedam praca baza adresowa platforma handlowa kwiaty na telefon wrocław centrum ogłoszeń prasowych
wybierz kategorię
 
 
  Opinia nr 13569
I jak kochani? Prokuratura prowadzi już postępowanie? Wysyłam Wam coś co może pomóc. Ściganie zniesławień i zniewag internetowych Tekst pochodzi z numeru: 02 (86) luty 2007 Edukacji Prawniczej (...) Niepohamowana i żywiołowa ekspansja Internetu, który niekiedy zaczyna przyćmiewać klasyczne środki masowej komunikacji, takie jak prasa czy radio, odciska swoje piętno także w staroświeckiej dziedzinie prawa karnego. Sieć stała się dogodnym narzędziem dla sprawców przestępstw przeciwko czci. Tylko czy ich ściganie jest w ogóle realne? Czy pokrzywdzony nie stoi na z góry przegranej pozycji wobec sprawcy internauty? W poniższym tekście autor próbuje odpowiedzieć na te pytania. Etykieta w sieci a prawo karne Każdy, kto choć trochę czasu spędził w sieci, dobrze wie, jakie możliwości niesie ona dla sprawców występków zniesławienia (art. 212 § 1 KK) i zniewagi (art. 216 § 1 KK). „Możliwości” w istocie wielkie, bo sprawca działać może w warunkach prawdziwie komfortowych, siedząc przed komputerem w domu (pracy, szkole itd.), a i siła rażenia czynu jest nieporównywalna do „klasycznego” bezpośredniego zniesławienia czy zniewagi dokonanej ustnie w obecności kilku czy nawet kilkudziesięciu osób. Nie przypadkiem zatem polski ustawodawca karny (odchodząc zresztą w tym względzie od w pewnym sensie utrwalonego modelu penalizacji zniesławienia i zniewagi w Kodeksach karnych z 1932 r. i 1969 r., które nie wyodrębniały tu żadnych typów szczególnych przestępstwa) tworzy kwalifikowany typ przestępstw zniesławienia i zniewagi popełnionych za pomocą środków masowego komunikowania się (art. 212 § 2 i 216 § 2 KK). Przyczyn takiego zabiegu nie trzeba oczywiście szerzej tłumaczyć (choć – jak wspomniano przed chwilą – tego rodzaju myślenie obce było naszemu dawniejszemu ustawodawstwu karnemu, które traktowało zniesławienie i zniewagę jednolicie, niezależnie od sposobu działania sprawcy), a i racjonalności takiego zróżnicowania polityki kryminalnej niepodobna przecież kwestionować. W całej sprawie nie byłoby zatem zapewne nic ciekawego i problem zniesławienia/zniewagi internetowej moglibyśmy śmiało zamknąć w szufladce z szyldem „zniesławienie/zniewaga” z adnotacją, że sprawca tego czynu, który sięga dla celów przestępnych po środki masowego komunikowania się, podlega surowszej odpowiedzialności karnej. Rzecz jednak w tym, że o ile zagadnienie od strony materialnej nie wiąże się chyba z żadnymi poważniejszymi komplikacjami normatywnymi (problematyka przestępstw przeciwko czci była zresztą niejednokrotnie przedmiotem zainteresowania orzeczniczego Sądu Najwyższego i doktryny1), o tyle od strony procesowej sprawa – w przypadku zniesławienia czy zniewagi dokonanej za pomocą Internetu – przedstawia się inaczej. Chodzi mianowicie o to, że nie da się postawić znaku równości pomiędzy zniewagą/zniesławieniem internetowym a zniesławieniem/zniewagą popełnioną w obecności świadków (czy – z reguły, ale do tego zagadnienia wrócimy jeszcze w dalszej partii tekstu – za pośrednictwem prasy). Przyczyna takiego stanu rzeczy jest prosta – sieć jest, co do zasady, anonimowa. I nie chodzi tu tylko o brak należytego nadzoru nad wypowiedziami zamieszczanymi w niej na rozmaitych forach internetowych (i ich autorstwem), lecz przede wszystkim o zasady tzw. netiquette2. Jedna z nieskodyfikowanych reguł cyberetykiety mówi, że internauta podpisuje się w sieci nickiem, a nie pełnym imieniem i nazwiskiem (choć zdarzają się – rara avis! – internauci „jawni”). I tu zaczynają się kłopoty i dla pokrzywdzonego zniesławieniem/zniewagą internetową, i dla interpretatora prawa. Cóż bowiem ma począć pokrzywdzony zniesławieniem, do którego autorstwa nikt się wprost nie przyznaje, ukrywając się wygodnie za nickiem? Z takim problemem zetknął się całkiem niedawno piłkarz klubu sportowego Widzew3. Na nieoficjalnym forum internetowym klubu pojawił się następujący wpis: „[Bartłomiej] Konieczny stawiał u buków [bukmacherów – przyp. A.B.] 100 zł. To już nie jest śmieszne”. Oburzony piłkarz (utrzymuje, że zarzuty są nieprawdziwe) chce wytoczyć sprawę karną o zniesławienie autorowi wpisu. Jak jednak ustalić anonimowego autora? Konieczny odpowiada: „zaangażowanych jest w to [prywatne śledztwo] wiele osób, głównie z mojej rodziny. Nie powiem, w jaki sposób to robimy, mamy swoje metody [sic!]. Znajdziemy komputer, z którego dokonano wpisu”. Wpis był podpisany wyłącznie niewiele mówiącym i procesowo całkiem nieużytecznym nickiem RTSIK. Oskarżyciel publiczny a prywatny Jak wiadomo, zarówno zniesławienie, jak i zniewaga to występki należące do grupy przestępstw ściganych w trybie prywatnoskargowym. W związku z tym inicjatywa i ciężar przeprowadzenia prywatnego quasi-postępowania przygotowawczego (ustalenia czynu, ustalenia tożsamości sprawcy, zgromadzenia czy też choćby dokonania zestawienia podstawowych dowodów w sprawie) spoczywa z reguły4 na oskarżycielu prywatnym (pokrzywdzonym), czyli – w typowym układzie – osobie fizycznej, zazwyczaj nie tylko nieposiadającej żadnych specjalnych kwalifikacji prawniczych, ale nade wszystko niedysponującej w odróżnieniu od organów procesowych (prokuratora, policji) ani stosownymi narzędziami prawnoprocesowymi, ani niezbędnymi środkami, czyli całym „technicznym” aparatem ścigania. Oczywiście, oskarżyciel prywatny dysponuje możliwością ustanowienia pełnomocnika, co w sposób znaczący może zrekompensować braki fachowej wiedzy prawniczej przy sporządzaniu tzw. prywatnego aktu oskarżenia, nie zmienia to jednak faktu, że pełnomocnik nie ma przecież żadnych szczególnych kompetencji śledczych, a pokrzywdzony w zakresie jakiejkolwiek działalności ukierunkowanej na zdobywanie materiału dowodowego pozostaje podmiotem raczej „ułomnym”. Te uwarunkowania, które tu tak silnie akcentujemy, które czynią z oskarżyciela prywatnego w procesie karnym (nawet tego działającego w asyście pełnomocnika) stronę znacznie jednak słabszą od oskarżyciela publicznego, dostrzega również sam ustawodawca. (...)
   Dodane przez: Życzliwy


Ocena: (głosów: )
Branże: Projekty, przygotowanie inwestycji


  Inne opinie wystawione przez Życzliwy:



  Pozostałe opinie Wiciak Michał. Kancelaria prawnicza:


  Zobacz również:



Specjaliści w regionie Specjaliści w Twojej okolicy Bud24.PL
dolnośląskie kujawsko-pomorskie lubelskie lubuskie łódzkie małopolskie mazowieckie opolskie podlaskie podkarpackie pomorskie śląskie świętokrzyskie warmińsko-mazurskie wielkopolskie zachodniopomorskie kontakt współpraca reklama regulamin
Informacja budowlana Bydgoszcz Informacja budowlana Bisłystok Informacja budowlana Gdańsk Informacja budowlana Katowice Informacja budowlana Kielce Informacja budowlana Kraków Informacja budowlana Lublin Informacja budowlana Łódź Informacja budowlana Olsztyn Informacja budowlana Opole Informacja budowlana Poznań Informacja budowlana Rzeszów Informacja budowlana Szczecin Informacja budowlana Warszawa Informacja budowlana Wrocław Informacja budowlana Zielona Góra
kontakt współpraca reklama regulamin
Wszelkie prawa zastrzeżone © Bud24.PL 2012