"Alians" Sp. Z O.O.

Chłopie co Ty tu wygadujesz i piszesz za głupoty jako wielce pokrzywdzony!!!To ludzie oszukani przez Ciebie próbują innych ostrzec o takim oszuście i naciągaczu jakim jest jesteś Ty!!! kłamiesz w żywe oczy!!!Pojęcia nie masz o budowlance!!!Idź lepiej tam gdzie się znasz na robocie a nie ludzi oszukujesz i pchasz w kłopoty!!!Masakra!!!!Wstydu ani honoru nie masz!!!

Szanowny Panie Zdzisławie, Działkę kupił Pan sam, powiedzieliśmy Panu o jej istnieniu i nie zatajaliśmy faktu, że nie ma i nie będzie miała wody. Ze względu na to, ze zdecydował się Pan z nami na budowę pomogliśmy Panu w procesie sądowym (Sąd Apelacyjny) w sprawie przywrócenia warunków zabudowy za FREE. Ale i tak sprawa wody nie została rozwiązana. Zdecydował się Pan kupić inny dom a nam nie wpłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych. Sorry, ale to nic w tym nie jest dziwnego, że nie dokończyliśmy Panu budowy.

Witam Panie Adamie, co prawda nie wiem który ;), bo mieliśmy wielu Inwestorów o tym imieniu, ale szczerze dziękuję. Zdecydowana większość klientów zadowolonych nie pisze później komentarzy w internecie w podzięce za dobrze wykonaną pracę. Ogólnie wśród klientów panuje malkontenctwo. Miło zobaczyć, ze są wyjątki

klient napisał(a): "Usterki są tak ogromne, że do ich całkowitego usunięcia powinienem część domu rozebrać." Jestem przedstawicielem Konsorcjum Budowlanego Alians i znam Pańską sprawę. Szanowny Panie Krzysztofie, Nic by to nie dało, gdyby Pan (czy my) rozebrał cały dom :) bo i tak wjazd do garażu by się nie podwyższył. Robiąc strop drewniany, nie było innej możliwości zamocowania bramy garażowej. Zakupiony typ bramy tak musi być zamontowany. Bardzo nam przykro. Możemy odkupić od Pana tą bramę garażową i za niewielką dopłatą zamontować zupełnie inną bramę, z którą nie miałby Pan problemów komunikacyjnych. Mówiliśmy Panu o możliwych rozwiązaniach, ale ... no cóż, może za mało czytelnie, przepraszam, za siebie i za naszych podwykonawców, pracowników i Kierownika Budowy. Panie Krzysztofie, proszę o przeniesienie tych dyskusji do realu. Rzeczywistość może być inną od tej jak Pan czy my ją postrzegamy, ale do tego trzeba spokojnej rozmowy. klient napisał(a): "Miał być oddany w grudniu 2014 a jeszcze nie jest dokończony" Tak ma Pan absolutną rację, byłoby tak, bez najmniejszych problemów, gdyby rozliczał się Pan z nami na czas a nie przetrzymywał znaczne kwoty pieniędzy a nam kazał pracować bez wynagrodzenia. Jest to nieprzyjemna sytuacja, zwłaszcza dla nas. Widzi Pan: zlecił nam Pan między innymi prace elewacyjne. Położenie tynku wymaga dodatnich temperatur. Jak w grudniu, styczniu, lutym, czy marcu, a i nawet teraz na początku kwietnia mieliśmy te prace wykonać, zwłaszcza gdy nawet za nie nie wpłacił nam Pan złamanej złotówki ? Zlecił nam Pan również dokonanie wszystkich odbiorów budynku: elektrycznych, wodnych, kanalizacyjnych. Jak mamy tego dokonać, jeśli oryginały z protokołów dwóch pierwszych odbiorów są w Pańskim posiadaniu i nie może Pan nam ich przekazać, bo z tego co Pan powiedział: nie wie gdzie je ma. Panie Krzysztofie, prosimy o dostarczenie nam dokumentów oraz rozliczenie się z nami z zaległych rat.

Witam Panie Pawle. Kupił Pan działkę w Rokitnicy , koło Pruszcza - jest to depresja, chyba równo z poziomem morza lub nieco ponad. Była tania, to prawda, ale było tam około 3 metry torfu, domy na Pańskiej ulicy pękają. Pański, nie dość że ostatni, na największej ilości torfu to jeszcze przy rowie melioracyjnym, czynnym !!! Zaprojektowaliśmy indywidualną płytę fundamentową, a dom jest z pustaka styropianowego. Jestem przekonany, że nie ma Pan problemów takich jakie maja Pańscy sąsiedzi. W tym domu nie ma co pękać - jest to monolit betonowy, porządnie zazbrojony. Pęknięcia powstały, ale przepraszam, że to mówię, ale i Pan Tomek też to Panu mówił: w pracach, które Pan sam później wykonał. Myśmy do tego nie przykładali ręki ! Ściany nie mogły Panu pękać gdyż są to pustaki styropianowe, zbrojone i zalewane od środka betonem, to nie pęka! Opalaliśmy dom, gdy był w naszych rękach. Z tego co Pamiętam: pod koniec zimy 2015r. - przekazaliśmy go Panu, nie wiem czy go Pan opalał, gdyśmy go przekazywali, wszystko było OK. z płytami karton-gips. Parapety mocuje się pianką. Oddaliśmy Panu dom w stanie deweloperskim. W takim stanie wykończenia jest zawsze jeszcze sporo do zrobienia. Wprowadził się Pan do niewykończonego domu - nie dziwię się Panu, jest to ciężka praca: pogodzić obowiązki zawodowe i jeszcze pracę w domu - wykończeniówka. Miałem do Pana pretensje, to prawda, przepraszam. Chciałem jedynie, aby Pańskie uwagi potwierdził wybrany przez Pana Inspektor Budowlany, tak aby nasz Kierownik Budowy i Pański Inspektor mogli szybko i łatwo się porozumieć. Zdaje się, że chciał Pan poprzestać jedynie na swoim zdaniu.

Witam Pana, Panie Marcinie, W temacie certyfikatów, to nie wiem o co dokładnie Panu chodzi. Na wszystkie materiały mamy faktury i są kupowane u lokalnych (dużych) dostawców, głównie z województwa pomorskiego i innych województw Polski. Zawsze są faktury, dokumenty przewozowe, a gdy prosimy naszych dostawców o certyfikat ich jakości bez problemu go dostajemy. Szkoda, że nie pisze Pan konkretnie, o czy tu rozmawiamy. Co do osób i zadawanych im (rozumiem, że przez Pana) pytań: może tak być, że nic nie wiedzą, bo pracownicy odpowiedzialni za swój wąski zakres prac i zapewne w tym temacie mieliby dużo do powiedzenia. Ogólnie rozumiem, że chciał Pan się wpisać w ogólnie mówiąc głos hejtu, ale nie mówić nic konkretnego, ale poprzestać na własnych odczuciach. Bo co konkretnie zaproponowaliśmy, by potem wykonać coś zupełnie innego ?

Cooo, nic z tego nie rozumiem, jest tu wiele dziwnych i ciekawych informacji: Wszystko to Pasuje mi jedynie do jednego Inwestora, Pan Krzysztofa K. Może odniosę się do tego po kolei: "Rozwiązałem umowę ponieważ miało być 60 dni na wybudowanie a oni byli na budowie 2-3 dni w tyg." Terminy ZAWSZE i to ZAWSZE są pochodną dokonywanych przelewów. Jeśli choć raz dojdzie do sporych w tym temacie opóźnień ze strony Inwestora, to przypisana mu ekipa zaraz zaczyna inna inwestycje, inna budowę. Sorry, ale chłopaki muszą z czegoś żyć. Brak pieniędzy to brak pracy, brak pracy to brak pieniędzy. To jest chyba raczej jasne. Sprawa rolet nie jest mi znana, nie zamówił ich Pan u nas, mieliśmy wykonać dom (zapewne) bez rolet. Mówienie o tym pracownikom, że będzie chciał Pan je sam później zamontować to trochę za mało Unikał Pan rozmów ze mną gdyż zalegał nam Pan z płatnościami, a jedynie rozmawiał z majstrami na budowie. Pisze Pan "Pomylił projekty i na mój dom zamówił więźbę nie taką jak trzeba. A miałem nagraną już firmę dekarską." To raczej jest niemożliwe. Na więźbę dachową jest potrzeba bardzo dużo krokwi indywidualnie zamawianych do każdego domu inna ilość (bo wszystkie realizowane przez nas projekty są inne). Na drewno na dach czeka się średnio 3 tygodnie, łącznie z jego suszeniem. Zapewne któryś z pracowników powiedział Panu coś, co w jego ocenie było prawdą, ale nie pamiętam domu, którego nie zamknęliśmy dachówką, rynnami, instalacją odgromową(teraz zaczynamy z niej rezygnować) i - u Pana - obrobionym kominem; a więc nie wiem co Pan nagrywał z firmą dekarską. Pisze Pan: "Wszystkie materiały II jakości!" Proszę Pana ! Kupił Pan u nas dom za 269 tys. o powierzchni 162m2, co daje 1 660zł / 1m2, czy za te pieniądze można wiele zdziałać. OK. , był to rok 2014, ale i tak do dzisiaj wiele się nie zmieniło. A z tym dziennikiem to trochę już Pan przesadził. Domyślam się nawet kiedy Pan to pisał, wtedy gdy zarządał Pan od nas zwrotu wszystkich dokumentów, a my kompletują wszystkie (część jeszcze miała dotrzeć do nas), może zajęło nam to kilka dni, wysłaliśmy je pocztą, Dziennik też !!! To pewnie wtedy wypisał Pan ten krzywdzący nas tekst, wyżej.

Szanowna Pani Anno D-Ż, tu o pseudonimie Karolina Wilk, Jak Pani wie, sprawa ta nigdy nawet nie trafiła do prawników, a co dopiero do Sądu. Firma nasza nie ma, ani nie miała żadnych spraw w Sądzie, bym coś o tym wiedział. Mówi tu Pani o Inspektorze Budowlanym, a tak naprawdę była to firma szukająca dziury w całym. Działała tak, głównie dlatego, aby przejąć Państwa budowę - i tak się przecież stało. Wszystkie ich uwagi, spełniliśmy, wydaliśmy na to kilkaset złotych, Pani natomiast zalegała nam z wpłatą kwoty ponad 100 tys.! Sama Pani wie, że robiła Pani to wszystko dlatego, aby nam tych pieniędzy nie zapłacić. Dom był budowany w nieznanej Pani Inspektorom technologii - pustak styropianowy. Po spełnionych Pani życzeniach oraz życzeniach Pani Inspektorów, dołożyła Pani kolejne: każąc nam, na nasz własny koszt, dołożyć drewna do dachu, bo postanowiła Pani sobie samowolnie zmienić nasze ustalenia wynikające z umowy (miała być blachodachówka). Miała Pani do tego prawo, ale też obowiązek dopłacenia nam za zmianę technologii. Zalegała nam Pani bardzo dużą kwotę - ponad 100 tys. zł. To był nasz błąd, że zgodziliśmy się na rozliczanie "z dołu", zwłaszcza, że działka należała do Państwa. Dopiero gdy zaczęliśmy rozbiórkę domu zaczęła się Pani z nami rozliczać. Taka jest prawda: wszystko poszło o Pani rozliczenia, a prawdę mówiąc o ich brak. To co Pani tu wypisuje ma tylko uspokoić Pani sumienie. Ale to, że nie przedstawia się Pani tu z imienia i nazwiska, świadczy że ma Pani coś na nim. Dokumentacja, cała jaką posiadaliśmy została Pani przekazana. Na innych forach, pod innymi nickami opowiadała Pani jeszcze nieco inne historie. Dlaczego? Chyba dlatego, że nie udało się Pani nas oszukać nie wpłacając nam kwot, na które się Pani przecież dobrowolnie zgodziła.