Opinia nr 515515
Kiedy odzyskała przytomność, samochód stał w rowie, z kołami z powrotem na właściwym miejscu. Pomarańczowy wyświetlacz zegarka na tablicy rozdzielczej wskazywał godzinę 01:10. Ile czasu była nieprzytomna? Wokół panowała przerażająca cisza. Żadnych, nawet najmniejszych odgłosów ze strony koleżanek. Serce Olivii zabiło gwałtownie, kiedy przypomniała sobie, co się stało. „O Boże, o Boże. Czy wszystko z nimi w porządku? Czy są ranne? Czy wjechałam w tę osobę na drodze?”
Spróbowała się poruszyć i wrzasnęła z bólu. Jedna z jej nóg utknęła pod kolumną kierownicy, która złamała się i opadła w dół, więżąc ją.
– Sally? – Spojrzała w kierunku siedzenia pasażera. Było puste. Gdzie się podziała jej przyjaciółka? Olivia spróbowała obejrzeć się za siebie. Wykręciła szyję, spodziewając się zobaczyć na tylnym siedzeniu Katie i Tamzin. Bała się, że dziewczyny nie żyją, ale ich tam po prostu nie było. Ogarnęła ją panika, kiedy zdała sobie sprawę, że jest tu całkiem sama.
Może poszły po pomoc? Ale były przecież na totalnym odludziu, a Katie miała telefon komórkowy – różową nokię, z której była szalenie dumna. Miała najlepszą pracę z nich wszystkich: była asystentką farmaceuty w aptece. Jedna z nich na pewno skorzystałaby z telefonu, żeby zadzwonić po policję lub po pogotowie. Zniknęły również ich torebki. W samochodzie nie pozostało nic, co mogłoby świadczyć o obecności trzech dziewczyn. Ale przecież nie zostawiłyby jej tak po prostu. Jedna z nich, najpewniej Sally, jej najlepsza przyjaciółka, zaczekałaby tu z nią.
Olivia zaczęła dygotać niepohamowanie, owładnięta strachem i bólem. Wspomnienie wypadku zmroziło ją do kości: postać na drodze, teraz całkiem pustej, prowadzącej w próżnię ciemności.
Kto to był?
I gdzie się podziały jej przyjaciółki?
Dodane przez: .
Pozostałe opinie BRUK Robert Peczyński Marki ul. Lisia 2 BRUK Marki: