BRUK Robert Peczyński Marki ul. Lisia 2 BRUK
o mnie
zakres usług
moje opinie
moje ogłoszenia
Informacje
Odwiedziny strony: 126334
Reklama
O firmie
 Promuj profil
Użytkownik nie udostępnił danych.
Moje specjalizacje
|
Projekt gratis jest tylko złapaniem klienta do podpisania umowy. O wszystkich kosztach dowiecie się już za późno, kiedy umowa bedzie podpisana. Ceny jednostkowe po przeliczeniu wychodzą bardzo wysokie. Nigdy nie spodziewałbym się że mogę zostać tak oszukany. Korytowanie gratis wiązało się z bardzo drogim wywozem. Również nie polecam tej firmy nikomu. |
|
|
|
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT |
|
|
|
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT |
|
|
|
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT |
|
|
|
Szanowni Państwo.Proszę sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez klientów, Firma BRUK Robert Peczyński, to ekipa profesjonalistów i którzy podpisują umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że wszystko jest dokładnie policzone. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, pierwszego gatunku. Z moich informacji wynika, że od roku 1994 , firma jest na rynku z ponad 1150 zadowolonymi klientami , którzy zostali w profesjonalny sposób, obsłużeni przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, ma niemałe poważanie w mieście Marki. WSZYSTKIM POLECAM WSPÓŁPRACĘ Z FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się naciągnąć prze innych wykonawców, tak jak dało się oszukać innym klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z firmami KRZAK. Jest mało porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. POLECAM FIRMĘ BRUK ROBERT |
|
|
|
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT |
|
|
|
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.f |
|
|
|
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.f |
|
|
|
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.f |
|
|
|
Szanowni Państwo.Proszę sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez klientów, Firma BRUK Robert Peczyński, to ekipa profesjonalistów i którzy podpisują umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że wszystko jest dokładnie policzone. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, pierwszego gatunku. Z moich informacji wynika, że od roku 1994 , firma jest na rynku z ponad 1150 zadowolonymi klientami , którzy zostali w profesjonalny sposób, obsłużeni przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, ma niemałe poważanie w mieście Marki. WSZYSTKIM POLECAM WSPÓŁPRACĘ Z FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się naciągnąć prze innych wykonawców, tak jak dało się oszukać innym klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z firmami KRZAK. Jest mało porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. POLECAM FIRMĘ BRUK ROBERT |
|
|
|
Jak skonfigurować ruter? Które ustawienia są kluczowe dla wydajności i bezpieczeństwa? Poradnik
Router działa jako dyspozytor, kierując ruchem i wybierając najbardziej wydajną trasę przesyłu informacji w postaci pakietów danych w sieci. Jest także szkieletem sieci domowej. Jego właściwa konfiguracja ochroni wrażliwe dane i informacje przed wzrokiem ciekawskich, bezpiecznie połączy wszystkie urządzenia w domu z internetem, a nawet uniemożliwi dzieciom oglądanie rzeczy, których nie powinny oglądać. |
|
|
|
Najtańszą propozycją jest Kumi K3. W podobnej cenie znajdziemy co najmniej kilka innych smartwatchy, np. od firmy Forever lub Maxcom. K3 jest jednak moim zdaniem najładniejszy w tej kategorii cenowej. Trzeba jednak przyznać, że choć wygląda jak smartwatch, tak naprawdę zamknięte są w nim funkcje opaski sportowej, czyli smartbanda. Ten zegarek wyświetla powiadomienia ze smartfona, pozwala sterować aparatem oraz odtwarzaczem muzyki. Monitoruje kondycję oraz stan zdrowia, w tym tętno, poziom natlenienia krwi i jakość snu. Standardowo wyposażony jest też w krokomierz, budzik i licznik spalonych kalorii. Kumi spełnia wymogi IP68, więc można w nim nawet pływać. Jego bateria 140 mAh wytrzymuje do pięciu dni pracy bez ładowania. |
|
|
|
Ławrow wziął udział w konferencji. Na jego słowa sala zareagowała śmiechem [WIDEO]
Opinie prezentowane przez rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa podczas konferencji G20 w Indiach spotkały się z gromkim, szyderczym śmiechem, a nawet z jękami niezadowolenia. Ławrow na forum międzynarodowym po raz kolejny tłumaczył powody agresji swojego kraju na Ukrainę, przekonując m.in. że wojna została wszczęta wobec Rosji i to ona jest w tym sporze ofiarą. |
|
|
|
Wyniki głosowania zostały ogłoszone podczas uroczystości wręczenia nagród w krakowskim Teatrze Łaźnia Nowa. Wydarzenie było transmitowane w Onecie oraz na platformie PLAY KRAKÓW.
O wynikach zadecydowali internauci, którzy na stronie www.olsnienia.onet.pl oddali głos w siedmiu kategoriach konkursowych: Film, Literatura, Sztuki Wizualne, Muzyka Popularna, Muzyka Klasyczna, Opera i Jazz, Teatr oraz Serial.
reklama
REKLAMA
Nagrodę główną Olśnienie 2023, której oprócz statuetki towarzyszy czek na 30 tys., i największą liczbę głosów internautów otrzymali Jan Holoubek i Agnieszka Żulewska, którzy jednocześnie zostali wyróżnieni w kategorii Serial.
Jan Holoubek z tytułem O!Lśnienia Roku 2023!
Agnieszka Żulewska z tytułem O!Lśnienia Roku 2023!
Ambasadorem Kultury został Jerzy Skolimowski. W imieniu reżysera nagrodę odebrała Sandra Drzymalska.
Wojna odcisnęła na nim swe piętno, później przeżył rodzinną tragedię. Dziś Skolimowski zdobył oscarową nominację!
Paweł Łoziński został laureatami O!Lśnień w kategorii Film za \"Film balkonowy\" — jak podkreślono podczas gali za — \"eksperymentalny dokument nakręcony z punktu widzenia własnego balkonu. Rozmowy o życiu z przypadkowymi przechodniami układają się w portret współczesnych Polaków i Polski\".
Laureatem w kategorii Literatura został Patryk Pufelski za książkę \"Pawilon małych ssaków\" za \"dziennik będący skuteczną i przekonującą próbą znalezienia w głupim i przemocowym świecie nadziei i sensu. Książka pozytywna w przekazie, nowatorska w formie, a jednocześnie przystępna\".
Wojciech Zmorzyński został wyróżniony w kategorii Sztuki wizualne za przemyślaną i zaskakującą podróż po twórczości Wojciecha Fangora.
W kategorii Serial nagrodzono Jan Holoubek i Agnieszka Żulewska za serial \"Wielka woda\". Doceniono ich za \"opowiedzianą z rozmachem historię wstrząsającej katastrofy, z której wylewa się nie tylko nieokiełznana woda, lecz także nieporadność władzy, mizoginizm, konflikty klas i pokoleń. Agnieszka Żulewska za stworzenie postaci kobiety po przejściach, przełamującej swoje ograniczenia, by osiągnąć to, w co wierzy. Bohaterka Żulewskiej dała twarz pokoleniu młodych, walczących o swoje miejsce i niezależność kobiet\"
Nagrodę w kategorii Muzyka popularna otrzymali Brodka i 1988 za płytę \"Sadza\" — za \"muzyczną opowieść o dojrzałości, w której osadza się przeszłość. Za nostalgiczne teksty i nieoczywisty muzyczny mix, którego autorem jest współtwórca i producent płyty 1988\".
W kategorii Muzyka Klasyczna, opera, jazz został nagrodzony Marek Napiórkowski za płytę \"String Theory\" - \"na której łączy jazzowe improwizacje ze smyczkowym brzmieniem orkiestry Aukso Marka Mosia\", a także za \"ciągłe muzyczne poszukiwania i stałą obecność na najwyższym podium wśród jazzowych gitarzystów\".
W kategorii Teatr wyróżnienie zdobyła Katarzyna Szyngiera za reżyserię musicalu \"1989\". A także za \"Musical stworzony we współpracy z Marcinem Napiórkowskim, Andrzejem »Webberem« Mikoszem i z zespołem aktorskim. Za przemyślany i artystycznie uwodzący rapowany musical o powstaniu »Solidarności«. Opowieść przywracającą pamięć o kobiecych bohaterkach tamtego czasu. Energetyczna muzyka, taniec, teksty songów dają widzom nadzieję i wiarę, że jednostka może zmienić historię\".
Wręczono także Nagrodę specjalną przyznawaną przez redakcję \"Vogue\" Polska. Otrzymała ją Anja Rubik, która od lat próbuje zmienić Polskę w kraj, gdzie wszystkim żyje się dobrze, nawet jeśli się jej za to dostaje.
Data utworzenia: Wczoraj, 21:32 |
|
|
|
O!Lśnienia – Nagrody Kulturalne Onetu i Miasta Krakowa przyznane. Oto laureaci!
Paweł Łoziński, Patryk Pufelski, Wojciech Zmorzyński, Monika Brodka i 1988, Marek Napiórkowski, Jan Holoubek i Agnieszka Żulewska oraz Katarzyna Szyngiera — oto nagrodzeni w plebiscycie O!Lśnienia — Nagrody Kulturalne Onetu i Miasta Krakowa. Anja Rubik otrzymała Nagrodę Specjalną magazynu \"Vogue\" Polska. |
|
|
|
Szanowni Państwo.Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT |
|
|
|
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.f |
|
|
|
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT |
|
|
|
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy. |
|
|
|
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy. |
|
|
|
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT |
|
|
|
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.v |
|
|
|
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT |
|
|
|
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.v |
|
|
|
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.v |
|
|
|
nie wstydź się ,przyjdź
Gab. Logopedyczno - Edukacyjny \"Alfa i Omega\" Beata
Małachowskiego 4, Marki
Wieloletnie doświadczenie zawodowe. Nie trać więcej czasu. |
|
|
|
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT |
|
|
|
Opinia: Pozytywna
Autor: ReklamaEBOOK 466226
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. |
|
|
|
natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyr |
|
|
|
Potwierdzam również zostałem oszukany przez bandę Pieczyński i spółka. Fir na a to rodzinny gang i wraz z pracownikami działaja jak zorganizowana grupa przestępcza. |
|
|
|
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT |
|
|
|
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.v |
|
|
|
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.v |
|
|
|
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście |
|
|
|
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy. |
|
|
|
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy | | | |