Opinia nr 461933
Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij
odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem
sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił
pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za
parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia.
Asystent podniósł wzrok znad notesu.
- Wszystko to jest dość niezwykłe, sir.
- Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę
wyjścia.
- Sir?
- Tak, Haussmann?
- Dokąd pan idzie?
- Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili
oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć.
Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli.
Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą.
Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol
zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens
w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann -
mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego
misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie
wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa
i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las.
Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w
tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice
narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało
takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia -
niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej
rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary
Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo
i Emil - spali w sypialni na górze.
Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana
wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze.
Clara rozgadała się na dobre.
- Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem
Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie
zostawiła na tym miejscu suchej nitki.
- Gdzie się zatrzymała?
- W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie.
- Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do
Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do
wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem,
dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne.
- Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła
Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz -
uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają
przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza?
- Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie.
- Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie
znasz żadnych lekarzy ze śmietanki!
- Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze?
Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza.
- Być może, Herr Weiss.
- Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie -
ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego
codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy
głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało.
Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem
cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą
piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna,
niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej
purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob
wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni
wokół stołu.
Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż
zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od
rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się
ślubie obecnej tam pary skończywszy.
Dodane przez: ReklamaEBOOK
Pozostałe opinie BRUK Robert Peczyński Marki ul. Lisia 2 BRUK Marki: