informacja medyczna | informacja medyczna | informacja motoryzacyjna | informacja budowlana | windykacja | praca | sprzedam | sprzedam
zarejestruj się |
zaloguj się
medyczne: informacja medyczna lekarz stomatolog weterynarz ogłoszenia zwierzęta klinika badanie sanatorium lekarze zdrowie lekarz
prawnicze: prawnik prawnicy windykacja komisariat ochroniarze sąd rejonowy sąd okręgowy sąd apelacyjny urząd miejski komornicy odsetki ustawowe odsetki podatkowe
budowlane: informacja budowlana ranking fachowców fachowiec działki budowlane
motoryzacyjne: informacja motoryzacyjna ranking mechaników pomoc drogowa holowanie
ogłoszeniowe: sprzedam praca baza adresowa platforma handlowa kwiaty na telefon wrocław centrum ogłoszeń prasowych
wybierz kategorię
 

BRUK Robert Peczyński Marki ul. Lisia 2 BRUK

moje ogłoszenia
Informacje
Odwiedziny strony: 128123
Reklama
Nazwa:
BRUK Robert Peczyński
Marki ul. Lisia 2
BRUK
Adres:
Lisia 2
05-270 Marki , mazowieckie
Telefon:
---
---
Kontakt:
Napisz do nas - czekamy na Twój kontakt 24h
godziny pracy ... zobacz ...
sprawdź inne formy kontaktu ... zobacz ...
rejestracja telefoniczna ... zobacz ...
rejestracja internetowa ... zobacz ...
kliknij tutaj ...
Osób na stronie: 2
| Popularność:
0.2 | Ocena:
1.9 (głosów 369)

Opinie o mnie

Wartość opinii:
1.9
Pozytywnych:
125  
Neutralnych:
46  
Negatywnych:
198  
Łącznie:
369  

Dodaj opinię

Pokaż opinie:              
Opinia: Pozytywna
Autor: autor 480119
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Neutralna
Autor: ReklamaEBOOK 480084
Wezwij tu natychmiast poliicyjnego fotografa i swporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał dwięcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odw.rócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodnid. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferdencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przesmtronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spafeli w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudremf. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Neutralna
Autor: Malgorzata 480064
Firma zaśmieca forum w celu ukrycia negatywnych opinii, warto więc przewinąć stronę, poszukać innych forów i zapoznać się z opiniami, ponieważ kostka brukowa, którą sprzedają, jest trzeciego gatunku, a ostateczne rozliczenie jest bardzo drogie.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Negatywna
Autor: ReklamaEBOOK 480022
Wezwij tu natychmiast poliicyjnego fotografa i swporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał dwięcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odw.rócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodnid. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferdencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przesmtronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spafeli w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudremf. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Negatywna
Autor: autor 480007
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Pozytywna
Autor: Marki 479937
Firma zaśmieca forum w celu ukrycia negatywnych opinii, warto więc przewinąć stronę, poszukać innych forów i zapoznać się z opiniami, ponieważ kostka brukowa, którą sprzedają, jest trzeciego gatunku, a ostateczne rozliczenie jest bardzo drogie.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Negatywna
Autor: ReklamaEBOOK 479907
Wezwij tu natychmiast poliicyjnego fotografa i swporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał dwięcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odw.rócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodnid. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferdencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przesmtronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spafeli w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudremf. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.d
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Negatywna
Autor: autor 479885
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Negatywna
Autor: ReklamaEBOOK 479861
Wezwij tu natychmiast poliicyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał dwięcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odw.rócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodnid. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferdencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przesmtronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spafeli w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudremf. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.d
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Negatywna
Autor: autor 479844
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Negatywna
Autor: ReklamaEBOOK 479803
Wezwij tu natychmiast poliicyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał dwięcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odw.rócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodnid. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferdencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przesmtronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spafeli w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudremf. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Negatywna
Autor: autor 479776
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Pozytywna
Autor: ReklamaEBOOK 479718
Wezwij tu natychmiast poliicyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał dwięcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odw.rócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodnid. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferdencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przesmtronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Negatywna
Autor: ReklamaEBOOK 479679
Wezwij tu natychmiast poliicyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał dwięcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odw.rócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodnid. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferdencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przesmtronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Negatywna
Autor: autor 479642
Szanowni Państwo. Proszę nie sugerować się, pozytywnymi wpisami, odnośnie firmy BRUK Robert Peczyński. Wszystkie pozytywne opinie na temat tej firmy, są publikowane, przez córkę i syna Peczyńskiego, który dysponuje kilkunastoma stanowiskami komputerowymi, serwerami i tym podobnymi rzeczami, które ułatwiają Peczyńskiemu, kontrolę nad negatywnymi wpisami. Firma BRUK Robert Peczyński, to banda oszustów i naciągaczy, którzy bez żadnych skrupułów, wykorzystują nie uwagę klientów, którzy podpisują z Peczyńskim umowę, na zakup i ułożenie kostki brukowej. Wszystko jest pięknie i ładnie, do momentu otrzymania rozliczenia końcowego od firmy BRUK Robert Peczyński. Po otrzymaniu rozliczenia, okazuje się, że cena za zakup i ułożenie kostki, wzrasta trzykrotnie. Mało tego, w moim przypadku, została ułożona kostka, trzeciego gatunku. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, gdzie właściciel Robert Peczyński, wraz ze swoim adwokatem, usilnie przedstawiają, jak to właśnie firma BRUK, została oszukana przez klienta, który jest nie świadomy tego, jaką umowę podpisuje z firmą BRUK Robert Peczyński. Z moich informacji wynika, że od roku 2016 tego, firma BRUK Robert Peczyński, jest w sporze sądowym z ponad 115 pokrzywdzonymi klientami , którzy zostali w jakiś sposób, oszukani przez firmę BRUK Robert Peczyński. Sam właściciel firmy BRUK, jak i jego rodzina, nie ma najmniejszego poważania w mieście Marki. WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM PRZED FIRMĄ BRUK ROBERT PECZYŃSKI!!!!!!! Nie dajcie się oszukać, tak jak dało się oszukać ponad stu klientom, którzy teraz ponoszą konsekwencje, współpracy z Firmą BRUK. Jest tyle porządnych firm brukarskich, które nie okradają klientów i z najwyższą starannością wykonują swoje usługi. NIE DLA OSZUSTWA PRZEZ FIRMĘ BRUK ROBERT
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Neutralna
Autor: ReklamaEBOOK 479610
Wezwij tu natychmiast poliicyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał dwięcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odw.rócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodnid. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferdencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przesmtronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Neutralna
Autor: ReklamaEBOOK 479570
Wezwij tu natychmiast poliicyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał dwięcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odw.rócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodnid. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferdencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przesmtronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Neutralna
Autor: Malgorzata 479556
Firma zaśmieca forum w celu ukrycia negatywnych opinii, warto więc przewinąć stronę, poszukać innych forów i zapoznać się z opiniami, ponieważ kostka brukowa, którą sprzedają, jest trzeciego gatunku, a ostateczne rozliczenie jest bardzo drogie.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Pozytywna
Autor: ReklamaEBOOK 479528
Wezwij tu natychmiast poliicyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał dwięcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odw.rócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodnid. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferdencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przesmtronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Pozytywna
Autor: Malgorzata 479501
Firma zaśmieca forum w celu ukrycia negatywnych opinii, warto więc przewinąć stronę, poszukać innych forów i zapoznać się z opiniami, ponieważ kostka brukowa, którą sprzedają, jest trzeciego gatunku, a ostateczne rozliczenie jest bardzo drogie.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Pozytywna
Autor: ReklamaEBOOK 479476
Wezwij tu natychmiast poliicyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał dwięcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odw.rócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodnid. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferdencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przesmtronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Pozytywna
Autor: Marcin 479453
Sprzedają czwartego i piątego gatunku też a tak na serio to zrobili dobrą robotę a sama firma robi kosztorys przed wykonaniem prac. Widać tu że kogoś nie było stać i boli strasznie.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Neutralna
Autor: Malgorzata 479408
Firma zaśmieca forum w celu ukrycia negatywnych opinii, warto więc przewinąć stronę, poszukać innych forów i zapoznać się z opiniami, ponieważ kostka brukowa, którą sprzedają, jest trzeciego gatunku, a ostateczne rozliczenie jest bardzo drogie.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Pozytywna
Autor: ReklamaEBOOK 479395
Wezwij tu natychmiast poliicyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał dwięcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odw.rócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodnid. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferdencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przesmtronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudne. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubie obecnej tam pary skończywszy.Wezwij tu natychmiast policyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał więcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodni. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl skonsultowanie się z lekarzami w Franzenbadzie - ciągnęła Clara - którzy przepisali jej specjalną dietę opartą na kapuście i kluskach, a do tego codziennie brała kąpiel mineralną. Mówiła, że wieczory były jednak okropnie nudnev. Przy głównej ulicy stały rzędem hotele, a po ósmej wieczorem życie wszędzie zamierało. Rozmowę przerwano, wszedł bowiem kucharz z monumentalnym naleśnikiem cesarskim. Miękkie zwały aromatycznego ciasta piętrzyły się wysoko, tworząc ogromną żółtą piramidę, której boki były hojnie obsypane cukrem pudrem. Za nim weszła pomoc kuchenna, niosąc dwie miski: jedną wypełnioną gęstymi powidłami śliwkowymi o barwie zbrązowiałej purpury i drugą z bitą śmietaną uformowaną w kształt spiralnie skręconej muszli. Jacob wyraził swoje uznanie dla kucharza, a z jego odczuciami zgodzili się wszyscy zgromadzeni wokół stołu. Gdy podjęto na nowo konwersację, Bettina zapytała, czy do Fraulein Stahl wciąż zaleca się Herr Bernhardt, ten słynny przedsiębiorca i rozmowa toczyła się powoli, od rodzących się romansów począwszy, poprzez zaręczyny w towarzystwie, na zbliżającym się ślubecnej tam pary skończywszy.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Pozytywna
Autor: Malgorzata 479382
Firma zaśmieca forum w celu ukrycia negatywnych opinii, warto więc przewinąć stronę, poszukać innych forów i zapoznać się z opiniami, ponieważ kostka brukowa, którą sprzedają, jest trzeciego gatunku, a ostateczne rozliczenie jest bardzo drogie.
Rozpocznij dyskusję Zgadzam się ( 0 )     Nie zgadzam się ( 0 )   zgłoś nadużycie
Opinia: Negatywna
Autor: ReklamaEBOOK 479368
Wezwij tu natychmiast poliicyjnego fotografa i sporządź plan sytuacyjny. Zdejmij odciski butów dyrektora oraz obydwu dozorców - Herr Arnoldta i Herr Gundlacha - a potem sprawdź, czy można zrobić odcisk jakichkolwiek śladów w jamie węża. Herr Arnoldt stracił pamięć, ale lekarz twierdzi, że ma spore szanse na jej odzyskanie. Spróbuję przesłuchać go za parę godzin: do tego czasu może będzie miał dwięcej do powiedzenia. Asystent podniósł wzrok znad notesu. - Wszystko to jest dość niezwykłe, sir. - Haussmann, masz dar powściągliwości. Rheinhardt odw.rócił się i ruszył w stronę wyjścia. - Sir? - Tak, Haussmann? - Dokąd pan idzie? - Sprawdzić, czy nie jest uszkodzone ogrodzenie. - Rheinhardt przerwał i po chwili oddał: - Aha, i rozejrzyj się za narzędziem zbrodnid. Jeśli jest tutaj, łatwo będzie je znaleźć. Podejrzewam, że to coś dużego - siekiera albo jakiś rodzaj szabli. Po dusznym upale w terrarium rześkie powietrze poranka wydawało się rozkoszą. Jadalnia byta przestronna i urządzona z przepychem. Bogato zdobiony żyrandol zwieszał się z wysokiego sufitu, przy jednej ze ścian panoszył się misternie rzeźbiony kredens w stylu biedermeier. Byl to masywny mebel, który sięgał niemal gzymsu. Liebermann - mężczyzna o zdecydowanie współczesnych preferencjach estetycznych - uznał jego misterność za nazbyt wymyślną, a stateczną nijakość za nieefektowną. Na przeciwnej ścianie wisiało płótno dużych rozmiarów, pędzla popularnego pejzażysty, które przedstawiało drzewa i ośnieżone szczyty na odległym horyzoncie. Nosiło beznamiętny tytuł Wiedeński las. Liebermann od chwili zaręczyn z Clarą jadał z rodziną Weissów przynajmniej raz w tygodniu. Za każdym razem, gdy postanawiał odwiedzić Clarę, Jacob lub Esther (rodzice narzeczonej) niezmiennie nalegali, by został na kolację. Jadanie z Weissami nie wymagało takiego wysiłku jak spożywanie posiłków z własną rodziną - co zawsze rodziło napięcia - niemniej jednak stanowiło obowiązek, który zaczynał mu się przykrzyć. Oprócz Clary i jej rodziców było obecnych kilku innych członków rodziny Weissów: dorastająca siostra Clary Rachel, starszy brat Konrad i jego żona Bettina. Dwaj mali synkowie Konrada i Bettiny - Leo i Emil - spali w sypialni na górze. Towarzystwo skończyło właśnie danie główne, na które składała się gotowana wołowina z zielonymi warzywami, i służący zbierali talerze. Clara rozgadała się na dobre. - Nigdy nie zgadniesz, kogo wczoraj spotkałam - Fraulein Stahl. Przed sklepem Lobmeyra. Nie widziałam jej całe wieki - wyjechała w tym roku do Franzenbad, choć nie zostawiła na tym miejscu suchej nitki. - Gdzie się zatrzymała? - W hotelu Holzer. Mówiła, że byli tam bardzo nadęci ludzie. - Tak, teraz pojechałbym tylko do Meran - oznajmił Jacob. Odwróciwszy się do Liebermanna, dorzucił ciszej: - Byliśmy tam latem, oczywiście. - Po czym, zwracając się do wszystkich zgromadzonych przy stole, dodał: - Dużo przyjemniejsza atmosfera. Nie wiem, dlaczego nie jeździliśmy tam wcześniej. Winogrona były wyjątkowo smaczne. - Fraulein Stahl powiedziała, że woda w Franzenbadzie smakuje obrzydliwie - rzekła Clara. - Mimo to kazano jej pić ją wiadrami, ponieważ jej lekarz - jak mu tam - Rozenblitz - uważa, że ona ma delikatną wątrobę i że wody Franzenbadu wyjątkowo dobrze pomagają przy tego rodzaju dolegliwościach. Znasz go, Max? Tego Rozenblitza? - Nie - odparł Liebermann. - Obawiam się, że nie. - Max - powiedziała Clara, a do jej głosu wkradła się nuta irytacji. - Ty w ogóle nie znasz żadnych lekarzy ze śmietanki! - Pozna - powiedział z uśmiechem Jacob. - Z czasem, prawda, mój chłopcze? Liebermann uśmiechnął się cierpliwie do gospodarza. - Być może, Herr Weiss. - Rozenblitz zalecił Fraulein Stahl sko